Dzisiejszego dnia mamy do przejechania 350 mil z LA do San Francisco i wybraliśmy widokową drogę nr 1 (Pacific Coast Highway) wzdłuż wybrzeża, która okaże się później dość mocno kręta, ale warta przejechania.
Zaraz (kilkadziesiąt km :)) za LA przejeżdżamy przez ekskluzywną miejscowość Malibu, gdzie swoje domy mają szczególnie słynne gwiazdy Hollywood, ale nie mamy zbytnio czasu, aby zapuszczać się w ich poszukiwania.
Dłuższy postój robimy w Moro Bay mniej więcej w połowie drogi do SF. Jest tutaj ciekawie wyglądająca prawie pionowa skała, do której można dojechać, jeżeli nie ma akurat przypływu. Jednak nam wystarcza szybki posiłek seafood w nadbrzeżnej tawernie z widokiem na niniejszą skałę i jedziemy dalej, gdyż droga jeszcze daleka, a tu już popołudnie...
Zaraz za Moro Bay napotykamy w punkcie widokowym na plaży ogromne stado fok razem z młodymi - trwa aktualnie okres lęgowy i można podziwiać te sympatyczne kreatury wylegujące się na plaży, ale podchodzić nie wolno. Dodatkowo, Misia zauważa biegającą po brzegu wiewiórke, którą usilnie chce sfotografować :)
Od tego miejsca droga staje się drogą górzystą, licznie krętą z licznymi mostami, ale z równie zapierającymi dech w piersiach widokami.
Do SF docieramy późnym wieczorem, po 10 godzinach jazdy i od razu wpadamy w sieć pokręconych jednokierunkowych uliczek w centrum - w tym momencie przypominają nam się miasta w Europie.