Kolejny dzień mamy przeznaczony na poznanie Los Angeles i okolic. Na początek kierujemy się w kierunku słynnych Beverly Hills i napisu Hollywood :) Jadąc "na ślepo" w kierunku północnym rozpoznajemy wszechobecne i znane z tutejszych filmów kilkudziesięciometrowe palmy, których o dziwo na Florydzie nie spotykało się tak często. Pomiędzy palmami co rusz pokazują się ciekawe i ekstrawaganckie domy zamieszkane zapewne przez znanych nam z ekranów telewizyjnych aktorów i modelki.
Dająca się zauważyć różnica, w porównaniu do naszych polskich realiów, to brak ogrodzeń domów i willi - większość wręcz zachęca do wejścia i zajrzenia na posesję :).
Po kilku godzinach udaje nam się podjechać na punkt widokowy koło słynnego napisu i pstryknąć kilka fotek. Zjeżdżając ze wzgórza kierujemy się na słynny Hollywood Boolvard z Aleją Gwiazd. Jednak i tutaj, nie po raz pierwszy z resztą, zauważamy jak silna jest moc reklamy w USA...na słynnej głównej alei z wmurowanymi gwiazdami słynnych aktorów spotykamy pozabijane deskami sklepy i śpiących bezdomnych, a słynny chodnik jest miejscami bardziej połamany niż warszawskie deptaki...Jednak miejsce z wiadomych względów nie moze być pominięte na wycieczce w LA, więc pstrykamy fotki i rozglądamy się w okolicy. Udaje się nam również zaliczyć Museum Figur Woskowych z postaciami ze wszystkich bardziej znanych hollywoodzkich filmów.
Po przerwie lunchowej, tym razem w Taco Bell (czyli coś bardziej w stylu meksykańskim na ząb) jedziemy na południe w kierunku centrum biurowego, którego objazd zajmuje nam resztę dnia.
Generalnie LA jest tak ogromne, że na 1 dzień można zarezerwować sobie samą jazdę samochodem po tej aglomeracji :)