Dziś rano rozpoczynam 2 dniowy rejs po bajecznych wyspach Whitesundays! W porcie czeka już na nas łajba - Hummer (prosail.com.au) - wygląda całkiem okazale. Okazało się, że jest nas ok 15 osób + 3 osoby z załogi razem z kapitanem. Poza załogą część męska reprezentowana jest tylko przez 3 facetów (Polska, Niemcy, Bułgaria)! Reszta to ok 12 dziewczyn z Angli i Norwegii :)
Po zapakowaniu się na łajbę i wypłynięciu z portu od razu atakują nas mocne morskie wiatry - trzeba nieźle balansować, do tego słońce pali niemiłosiernie. Płyniemy pomiędzy wysepkami w kierunku głównej atrakcji - Whitehaven beach, czyli 6km bialusieńkiej dziewiczej plaży, gdzie będzie pierwszy postój. Dobijamy do wyspy od strony Tonque Bay i połgodzinnym bushwalk-iem przechodzimy na drugą stronę, gdzie rozpościera się całkowicie pusta i ogromna plaża. Niestety z kąpielą trzeba uważać i bez pianki lepiej nie wchodzić do wody (podobno jest to nawet prawnie zakazane), ze względu na niebezpieczne meduzy.
Kolejny postój w Cataran Bay - tu będziemy snorklować. Akurat okazało się, że kilka dni wcześniej były huraganowe fale i cała rafa pokryta jest mułem, ale i tak przez ok godzinę pod wodą udaje nam się zobaczyć żółwia i małego rekina :) Po powrocie na łódke czeka już na nas smaczny lunch przygotowany przez załogę.
Przed wieczorem wpływamy do zatoki Nara Inlet, gdzie spędzimy noc na pryczach na łódce. Załoga na szczęście jest również zaopatrzona w australijskie browary, więc wieczór mija w miłej atmosferze :)