Dzień po weselu jedziemy już na lotnisko razem z młodymi :) Znajdujemy malutki samolocik Air Panama lecący na panamskie wyspy Bocas del Toro i po chwili siedzimy już w pasach. Samolocik jest bardzo stary i lot jest dość ciekawy... siedzenia sprawiają wrażenie jakby za chwilę miały odlecieć...Jednak połączenie lotnicze jest praktycznie jedynym mozliwym (ze wzgledu na brak dróg na lądzie) i nie jest zbyt drogie.
Na szczęście lecimy tylko ok godziny i w dole widzimy już wysepki porośnięte dzunglą przy granicy z Kostaryką - spedzimy tu następne 4 dni. Na jednej (Colon Island) lądujemy na mini-lotnisku praktycznie dla awionetek. Z ciekawostek na miejscu, jedyny lokalny transport zapewniany jest przez małe łódki z silniczkiem - taksówki, kursujące pomiędzy wyspami w całym archipelagu Bocas del Toro. Łapiemy jedną łódkę i płyniemy na wysepke Bastimentos, tam od południowej strony jest kilka małych "pensjonacików" polecanych przez miejscowych. Wszystkie wysepki są prawie całkowicie zarośnięte dzunglą i jedyne sciezki prowadzą po plażach. Po dotarciu na miejsce znajdujemy przy brzegu kilka chatek na kurzej stopce pokrytych dachem z trzciny, wygląda dość dziko, ale rozkładamy się (ok 20$ za noc). Do konca dnia byczymy sie na plazy i zwiedzamy okoliczna dzungle :)