Dziś od rana, razem z Annabell i Jack'iem (z Nowego Jorku) przygotowujemy sale na lekcje yogi, wszystko w ramach woofingu, czyli woontariat w zamian za nocleg i posiłki (oczywiście wegetariańskie, które sami przygotowujemy sobie). Pokoiki dla woofersów bardzo przytulne i w sumie jest ich sporo, bo aż 5, a nas tylko trzy osoby i w dodatku Annabell i Jack jutro wyjeżdzają, więc bedzie brakować obsługi przy yodze. Warunki są tu bardzo dobre, więc żałuje że mam tylko kilka dni na Brisbane, bo możnaby się zatrzymać nawet miesiąc.
Po 2 godzinnym lekkim treninu Yogi (obowiązkowym dla woofersów) idę na spacer do Centrum. Miasto spore, główne centrum przy porcie, ale w sumie niezbyt oszałamiające. Najciekawsza wydaje się chińska dzielnica w okolicy mojego centrum Yogi, wieczorem wyskakujem tam na piwo.