Wizyta w Czarnogórze : Kotor i Budva

Dziś jedziemy jeszcze dalej na południe i pogarszającymi się drogami dojeżdżamy do granicy z Czarnogórą. Na szczęście nie ma dużej kolejki przy wyjezdzie z Chorwacji, jednak widzimy, że z powrotem kolejka jest na conajmniej 2h stania...
Klimat Czarnogóry jest zupełnie inny niż Chorwacji - wszędzie cyrylica i język bardziej przypominający rosyjski, ogólnie da się zauważyć wpływ Rosji na ten kraj.
Jedziemy wzdłuż Zatoki Kotarskiej, mniej więcej w połowie drogi do Kotaru zatrzymujemy się obejrzeć odkopane mozaiki rzymskie. Generalnie pozostałości Rzymian można znaleźć w całym regionie. Po drodze do Kotaru (nie promem) przejeżdża się dołem tzw fiordów kotarskich - są to wysokie góry schodzące prosto do Zatoki, częściowo przypominające wybrzeże Riwiery Makarskiej.
Miasteczko Kotar (wpisane na liste Unesco) ma swój urok. Jest tu o wiele mniej turystów niż w Chorwacji, a starówka jest równie atrakcyjna, dodatkowo widać wspinające się wysoko po skałach mury obronne.
Wyjeżdżamy z Kotaru i decydujemy się jechać dalej wzdłuż Zatoki mniejszą drogą prowadzącą w kierunku przystani promowej. Droga ta jest bardzo wąska i aby się minąć musimy nawet cofać się w szersze miejsca. Są bardzo ładne widoki na fiordy po drugiej stronie Zatoki.
Wieczorem dojeżdżamy do głównego kurortu Czarnogóry - Budvy i z pomocą spotkanego naganiacza trafiamy do małego pensjonaciku w centrum (ceny za pokój ok 30-40eur). Po zakwaterowaniu idziemy sprawdzić co się dzieje na głownym bulwarze, jednak nastrój tutejszy nie bardzo nam się podoba, gdyż bardziej przypomina tanie miasteczko nad polskim jeziorem z ogromną ilością sprzedawców popcornu, hotdogów i wesołych miasteczek, niż miasto śródziemnomorskie. Stwierdzamy, ze nie bedziemy tu siedziec wiecej niz 1 dzien.

Zdjęcia (10)

Komentarze (0)