Dzis rano wylecielismy z Panamy i jesteśmy już z powrotem w Meksyku! Mamy kilka godzin na zwiedzenie centrum stolicy i wieczorem wylot do Polski...
Z lotniska udaje się dość beproblemowo wyjść w kierunku metra, jednak w metrze widok białego, a już szczególnie pary z blond włosami jest dość niecodzienny...czujemy się jak w zoo... Im bliżej Centrum tym tłoczniej, dochodzi do tego, że nie zatrzymujemy się na głównej stacji w centrum, ze względu na zbyt duży tłok (jak się potem okaże trafiliśmy na jakąs chyba przedwyborczą manifestacje w centrum). Wysiadamy na kolejnej stacji, jednak trudno nazwać to wysiadaniem, gdyż jesteśmy wypychani razem z całym tłumem w kierunku schodów wyjściowych - wszyscy z torbami i bagażami trzymanymi nad głowami, na schodach ktoś się przewrócil, prawie go stratowali.
Dochodzimy do centralnego placu i okazuje się, że był wiec partii komunistycznej, nawet sierp i młot jeszcze wisi...
Rozglądamy się po Centrum i po kilku godzinach musimy wracać na lotnisko, gdzie czeka nas już powrotny lot do Polski :(