Geoblog.pl    MisiaLech    Podróże    USA - FLoryda, Kalifornia, Nevada, Arizona, Hawaje, Nowy Jork    Z lata do zimy czyli witamy w Arizonie!
Zwiń mapę
2004
09
lut

Z lata do zimy czyli witamy w Arizonie!

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Grand Canyon Village
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5487 km
 
Rano budzi nas słońce i przypominamy sobie, że przecież jesteśmy na środku pustyni :) Po objeżdżeniu LV w świetle dziennym powtarzamy jeszcze raz, że wieczór i noc to najlepsze pory na zwiedzanie LV, więc niezwłocznie wyjeżdżamy z miasta w kierunku południowo wschodnim, gdyż naszym dzisiejszym celem jest Grand Canyon oddalony ok 300km. Do LV wrócimy jeszcze za 2 dni.

Zaraz za LV droga prowadzi przez podobno jeden z cudów świata, czyli Hoover Dam. Faktycznie, tama jest ogromna i tylko dzięki niej LV ma wystarczającą ilość bieżącej wody. Przed wjazdem na tamę obowiązuje nawet wyrywkowa kontrola samochodów, ale na szczęście nas nie zatrzymali - może zobaczyli tą górę bagaży na tylnim siedzeniu i się przestraszyli :) Na wysokości tamy przebiega również granica między Nevadą, a Arizoną.

So, welcome in Arizona :) Generalnie tutaj już same pustkowia, łyse góry ze sporadycznymi kaktusami i żadnych oznak ludzkości w odległości min 80 km...I właśnie na takim pustkowiu nagle dochodzi do nas dziwny hałas z tyłu samochodu. Po zatrzymaniu staje się jasne - nasz prawie fabrycznie nowy Saturn złapał gumę, a dostępne maciupeńkie koło dojazdowe znajduje się pod toną naszych bagaży...Więc nieoczekiwany postój na pustyni zajmuje nam ok godziny, ale trzeba przyznać, że aktualna temperatura dochodzi tutaj już max do 10st C, więc bez zimowych kurtek trudno się obejść. Dalsza jazda upływa nam na modlitwach o nie złapanie kolejnej gumy i wytrzymałość dojazdówki, którą suniemy max 90 km/h (dopuszczalne 60...).

W końcu dobijamy do pierwszej miejscowości Kingman i podjeżdżamy pod znak "Tires" :) Facet z Dzikiego Westernu po krótkiej ocenie orzeka potrzebę kupna nowej opony, gdyż starej nie naprawi...Ok, dodatkowy koszt 50$, ale bierzemy rachunek i mamy zamiar odzyskać to w wypożyczalni (co po kilku dniach faktycznie udaje się zrobić nawet bez większych problemów, pomimo, że rachunek ze stanu Arizona, a samochód wypożyczony na Kalifornię...).

Dalszy odcinek drogi do Flagstaff upływa bez przeszkód, więc jedziemy trochę naokoło, ale po historycznej trasie Route 66. Przed zmierzchem postanawiamy przejechać jeszcze przez park Sunset Crater porośnięty drzewkami yosemitee (nie jestem pewien czy dobrze napisałem). Ten pomysł okazuje się trochę nienajlepszy, gdyż po wjechaniu na teren tego sporego parku drogi okazują się bardzo kręte, wolne i zupełnie puste (może 1 samochód na 2h...) i po godzinie jazdy mamy prawdziwego stracha o kierunek drogi i odległość do najbliższej stacji benzynowej. Trzeba tu zaznaczyć, że w Arizonie należy tankować do pełna jak tylko przekroczy się pół baka, bo odległości między stacjami często wymierzone są pod tutejsze pick-upy z min 80l zbiornikami paliwa...Krater wulkanu leży już pod śniegiem, a widoku karłowatych drzewek mamy już dość na najbliższe tygodnie...

W końcu udaje się nam dotrzeć na póżny wieczór do turystycznej osady Grand Canyon Village położonej w środku lasu (ostatni odcinek dojazdu szutrowy), ale w tutejszym hoteliku ceny nie są dla nas przystępne, więc postanawiamy wrócić do głównej drogi i znaleźć nocleg w oddalonej ok 15 km miejscowość Grand Canyon. To okazuje się dobrym pomysłem i wkrótce lądujemy w sympatycznym i przystępnym pokoiku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 94 wpisy94 5 komentarzy5 780 zdjęć780 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
10.08.2012 - 02.09.2012
 
 
28.03.2010 - 04.05.2010
 
 
15.08.2007 - 02.09.2007