Czas na opuszczenie bardzo przyjemnego Nimbin i powrót na wybrzeże. Decyduje się na jazde stopem. Po ok pol godziny łapię trucka z rodzinką i podwożą mnie do miasteczka Murwillumbah - ok godzina drogi z Nimbin, po drodze opowiadają historie sprzed kilkunastu lat o lokalnym mordercy polującym na gapowiczów...
Okolo poludnia czas na lunch w Subwayu w Murwillumbah - generalnie Subway jest tu jednym z najczęściej spotykanych fastfoodów. Dalej łapię stopa w kierunku wybrzeża. Nie jest łatwo, mija niecała godzina, aż coś się zatrzymuje. Okazuje się, że jest to Brytyjczyk, który przyjechał do Austarlii ponad 30 lat temu i pierwszą podróż jaką odbył była również stopem wzdłuż całego wybrzeża. Dodatkowo, kierowca, który go podwiózł najdalej był Polakiem, więc bardzo mu miło odwdzięczyć się tym samym dla mnie. Dojeżdżam z nim do granicy stanu Queensland w okolice początku Gold Coast.
Dalej zaczyna się już teren zurbanizowany, pełno podmiejskich osiedli z domami. Trudno tu już złapać stopa, ale kursuje lokalny miejski autobus, którym decyduję się dojechać do samego centrum Gold Coast, czyli Surfers Paradise.
Wieczorem docieram do zabookowanego wcześniej hostelu - Cheers Backpackers - standard ok, jeden z tańszych.