Kolejny piękny dzień w hipisowskiej wiosce Nimbin. Nie jest zbyt duża, więc w ciągu godziny przechodzimy od jednego końca do drugiego.. Po drodze warto odwiedzic dom- muzeum jednego z lokalnych starszyc hipisów - mozna sie nawet załapac na darmowy zielony poczestunek:) Wszędzie bardzo przyjazny spokojny klimat, zero stresów.
Annabel zdecydowala sie dzis jecac w kierunku Brisbane, bo ma potwierdzone miejsce do wofingu, odprowadzam ją na stopa i wracam do hostelu. Wieczorem panuje typowo welkanocny :) klimat - pośród tropików z piwem na barze i lokalnym Marleyem pijącym wywar z marihuany.